Flesz: Agnieszka w trzeciej rundzie, Roger poza turniejem

 

Jeremy Chardy wykorzystał bardzo słabą dyspozycję Rogera Federera i sprawił niespodziankę eliminując go z The Internazionali BNL d’Italia 2014. Niespodzianki nie było w spotkaniu Agnieszki Radwańskiej. Polka pewnie pokonała Paulę Ormaechea 63 62.

O ile o pojedynku Agnieszki nie możemy wiele napisać, ponieważ nie było bezpośredniej transmisji z jej kortu, to o zwycięstwie Francuza nad Fathererem wspomnieć musimy. Zaczęło się dość przewidywalnie. Roger pierwszego seta przeszedł jak burza i oddał rywalowi zaledwie gema. W drugiej partii zaczęły się schody. Wielu dopatruje się tu wielkiego znaczenia mocnego wiatru i próbuje tym usprawiedliwić Szwajcara. Warunki były jednak jednakowe dla jednego i drugiego. Chardy pewnie utrzymywał podania, na które Roger nie miał żadnej odpowiedzi. Nie było to spowodowane fantastycznym serwisem Francuza, a fatalnymi returnami, które lądowały daleko za kortem, jeśli w ogóle opuściły jego połowę kortu. Jeremy już narobił Federerowi kłopotów przy jego pierwszym gemie serwisowym, ale Roger jeszcze wtedy obronił break pointa. W kolejnym, po trzeciej szansie już nie udało mu się utrzymać podania i poległ. Roger miał dwie okazje na przełamanie powrotne w siódmym gemie, ale jak dobrze wiemy nie jest on specjalistą w wykorzystywaniu break pointów. W ten sposób Jeremy wygrał drugą odsłonę 6-3.

Trzecia zaczęła się dla niego rewelacyjnie. Miał potrójnego break pointa, którego nie zdołał wykorzystać. Co się odwlecze, to nie uciecze. W piątym gemie była identyczna sytuacja, triple break point. Pierwszy obroniony, drugi również. Powtórka z rozrywki? Nie! Za trzecim razem udało się zdobyć punkt i ostatecznie dokonać przełamania. Chwilę później Jeremy wygrał gem na sucho, a w jeszcze kolejnym miał ponownie BP, czyli małą piłkę meczową, a nawet dwie. Roger ponowne wyszedł z tego obronną ręką i utrzymał swoje podanie. Chardy miał czego żałować, tym bardziej, że za chwilę sam został przełamany i gra zaczęła się od nowa. Warto nadmienić, że w tym gemie fatalną pomyłkę popełnił arbiter. Po dobrym pierwszym podaniu, który otworzyłby mu drogę do punktu, sędzia wywołał aut. Piłka oczywiście była dobra, co zaakcentował podkreśleniem śladu sam Federer. Ten błąd zirytował Francuza, który popsuł powtórzony pierwszy serwis, a po drugim Roger zainicjował skuteczny atak. Następne gemy zostały utrzymane przez podających i czekał nas tie break. Szybki mini-break i strata Rogera, chwilę później odrobiona. Przy 5-5 Jeremy popełnił podwójny błąd serwisowy i Roger miał piłkę meczową! Musicie zobaczyć, co się stało przy meczbolu. http://clips.tennistv.com/g/v/itusmIRYT24?_=1400077579611.

Niewykorzystane sytuacje się mszczą i tak też było w tej sytuacji. Najlepszym podsumowaniem tego pojedynku niech będzie return Rogera przy piłce meczowej Francuza. Daleko wyrzucony, taki od niechcenia. Wygrał ten, któremu po prostu bardziej zależało na zwycięstwie. Nie wiem, czy w dzisiejszej dyspozycji Federera, nie wygrałby z nim spokojnie Przysiężny, Kubot, czy Zuza Maciejewska. Tymczasem Chardy’emu otworzyły się drzwi do ćwierćfinału. Musi tylko i aż wygrać z Ivanem Dodigiem.

Agnieszka o ćwierćfinał powalczy z Francescą Schiavone. Będzie to dziesiąte starcie obu tenisistek. Pięć ostatnich wygrała Radwańska, w tym te sprzed miesiąca z turnieju w Katowicach, na którym Polka wygrała 64 63. Tym razem to Francesca będzie grała przed własną publicznością, ale wierzymy, że rezultat będzie podobny.