wtorek, 22 stycznia 2019

ACH TE STEREOTYPY

No więc ostatnio jeden pan mnie spytał „Czy nie lepiej by było, gdybyś pokazywała te jogowe pozycje na tle zwykłej ściany i była ubrana w jakiś dres?” 
-„A dlaczego tak?” 
-„Bo moim zdaniem, niektórzy mogą się Ciebie wystraszyć jak widzą te zdjęcia na barierkach, dachach itp”
(No nie przesadzajmy nie jestem spidermanem, i mam też zdjęcia na ziemi, ale ok, meritum złapałam)
-„A dres co ma do tego?”
-„No gdyby takie skromne panie chciały przyjść do Ciebie na jogę, to pewnie założyłyby luźne szersze dresy bo by się w nich dobrze czuły, tak myślę…”
( Owszem przychodzą do mnie czasami ludzie w dresach i ja im zawsze z uporem maniaka powtarzam, że jak chcą do mnie chodzić na zajęcia to poproszę legginsy albo krótkie spodenki, bo musze widzieć ich kolana - czy przypadkiem nie puszczają rzepek - jak dotąd jakoś wracają i nie narzekają;)

Ale chciałabym doprecyzować.. Czy „skromne” to znaczy w za dużych szarych dresach? Czy skromna pani ma nosić rzeczy tylko typu oversize? Nie może pojechać ze mną na warsztat i ćwiczyć jogi na plaży, w parku, czy na dachu hotelu, bo się niby wystraszy?!  A czego ma się wystraszyć? Czy „skromna” dziewczyna która pierwszy raz przychodzi na zajęcia nie może być dobrze i wygodnie ubrana (czytaj: legginsy, top, koszulka)?! Nie sądzę. Wydaje mi się, że mamy tutaj do czynienia z pewnym stereotypem, iż jogin powinien być ascetyczny, małomówny, zamknięty w sobie, ubrany na czarno/szaro/biało i najlepiej żeby ćwiczył jogę zamknięty w czterech ścianach 2 na 2, a wiedzę to chyba czerpał  z kosmosu. 
Kochani, mamy 2019 rok. Żyjemy w erze Facetime’a, Instagrama i iphona. Dostęp do informacji mamy na jedno kliknięcie. Możemy podziwiać najlepszych nauczycieli jogi na świecie obserwując ich, ucząc się od nich i inspirując się ich doświadczeniem w czasie rzeczywistym. Ta technologia jest niesamowita, w ogóle nasze czasy są fantastyczne (ja pamiętam jeszcze telefon z tarczą, więc wiem o czym piszę ;) Kiedyś za komuny był pewex, do którego była kolejka, zapisy i kosmiczne ceny. Teraz za 20 zł możemy kupić fajną koszulkę na wyprzedaży a za drugie tyle kolorowe legginsy. A jak odłożymy do kubeczka to starczy jeszcze na tani bilet na warsztat jogi w Neapolu. I dlaczego niby mielibyśmy z tego nie korzystać? Dlaczego joga ma nam się kojarzyć tylko z ascetyzmem i ścianą, podczas gdy Kino MacGregor na każdym zdjęciu wygląda, olśniewająco, kolorowo i energetycznie? I umówmy się, nikt nie podważy jej lat doświadczeń na macie, praktyki, miliona obserwujących czy ilości warsztatów które poprowadziła przez ostatnią dekadę. Czy Dylan Werner ćwiczy na tle ściany w za dużym dresie? Nie. Czy inspiruje, jednoczy ludzi i propaguje joge na całym świecie wykonując asany w najróżniejszych miejscach na globie? Tak! I dobrze. Nikomu nie przeszkadza. I jedno jest pewne- jest joginem z krwi i kości tutaj nie ma co do tego żadnych wątpliwości!
Myślę, że zawsze powinniśmy być sobą. Ubierać się tak jak nam dobrze, robić zdjęciach w miejscach które nam przypadają do gustu ( bo przecież innym nie muszą) i najlepiej słuchać siebie, swojej intuicji. Chyba na przekór dałam dzisiaj fotkę z Malty w stroju kąpielowym, bo przecież jogin to też człowiek. Na plażę czasem pójdzie, naturę lubi, asanki popraktykuje na piasku, kawę wypije i wszystko to potem uwieczni na FB i Instagramie. A ludzie to może i nawet polajkują. Kto wie? No i ok. Czy to znaczy, że jest gorszym joginem, niż ten który ćwiczy sam w domu, dla siebie? Nie, jest po prostu inny. Dzięki Bogu na naszej planecie wystarczy miejsca dla nas wszystkich…
Miss Joga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz