MELONI
Nie wiem jak Wy spędziliście weekend, ale ja ledwo żyję. Miałam przyjemność uczestniczyć w warsztacie jogi dla nauczycieli, który poprowadził Dawid Meloni z Florencji ( Nauczyciel jogi metodą Iyengara w stopniu Senior Advanced I) Jak było? Krótko pisząc było intensywnie. Były 4 sesje po 3 godziny każda. Na pierwszej otwieraliśmy biodra, robiliśmy lotosy i rozciągaliśmy pachwiny do tego stopnia, że do domu wracałam prawie szpagatami ;) W sobotę skromnie obstawiałam skłony i skręty, więc już po pierwszej asanie czar prysł, bo wiedziałam że będą wygięcia. Jakie? Długie i mocne! Rozgrzewaliśmy barki przez prawie godzinę (!), potem następne półtorej godziny robiliśmy Dhanurasany (łuki), prasva dhanurasany, Urdhva dhanurasany (mostki) i inne wygięcia ( ręce ułożone jak do stania na głowie, a nogi jak do mostka) w zabójczych czasach seriami po 3 z krótką przerwą na oddech. Uda paliły mnie tak, że nie miałam siły ich ani wyprostować ani przyciągnąć do klatki piersiowej bo ich po prostu nie czułam. Oooo już widzę teraz uśmiech moich uczniów na twarzy… No dobrze Kochani, cieszmy się razem bo już od dzisiaj będę dzielić się z Wami moim cennym doświadczeniem zdobytym na warsztacie ;)
Na wieczornej sesji w sobotę były skłony. Akurat te bardzo lubię, ale jakże wysoko moje brwi się podniosły kiedy po trzech minutach w janu sirsasanie usłyszałam „one more minute” Nie powiem, to było nowe doznanie zwłaszcza, że potem była jeszcze druga strona i kilka innych skonów w równie osobliwych czasach. Sesja zakończyła się pozycjami odwróconymi. Kiedy w niedzielę jechałam na ostatnie zajęcia (a musiałam być dużo przed czasem, bo w Krakowie odbywał się maraton i część ulic była pozamykana) zastanawiałam się co będzie. Joga miała się rozpocząć o 9.30 a ja byłam o 9.05 i już wiedziałam, że coś jest nie tak. Nie ma ludzi pod salą, a drzwi zamknięte! No nie, ja nie mogę normalnie bez przygód dojechać na warsztat ( czytaj Keep Calm and do Yoga ;)
Okazało się że zajęcia zaczęły się o 9 i była informacja na mailu, której ja oczywiście nie otrzymałam/odczytałam. No więc pukam, pukam, może ktoś się zlituje i otworzy. Potem przestałam bo nie chciałam im przeszkadzać w trakcie pranajamy i śpiewania mantr. I już nawet przeszła mi myśl przez głowę, trudno idę na kawę i wracam do Wrocławia. Tam są podwójne drzwi i tak mnie nikt nie usłyszy jak pukam, a telefony wszyscy mają w szatni, gdy mnie oświeciło, że zostawiłam tam moją ukochaną matę aby zająć sobie miejsce! No nie, nie mogę wrócić do domu bez Manduki bo się zapłaczę. Więc finalnie ktoś mnie w końcu usłyszał i wpuścił. Szczerze pisząc to nie pamiętam kiedy ostatnio spóźniłam się na zajęcia, może jakieś 10 -15 lat temu i to przez przypadek? Nierozgrzana weszłam w Utkatasane naprzemiennie z Virabhadrasana I. Co tu dużo mówić, nie ma porównania jak praktykuje się jogę będąc spóźnionym, to jakaś masakra. To trochę tak jakby maluchem wjechać na tor ferrari i zobaczyć czy może jednak da radę. Teoretycznie jakieś szanse na przeżycie są ;) Sesja zakończyła się moimi ulubionymi balansami. Jakimi? To już dowiecie się praktykując ze mną w najbliższych tygodniach.
David Meloni - świetny Nauczyciel, niesamowita wiedza i metodyka pracy. Każda sekwencja od początku do końca była przemyślana co do pół asany a energia podczas zajęć bardzo zrównoważona. Savasana i wyciszenie zajmowały nawet po 20-30 minut, ale w sumie zasłużyliśmy na nie w 100 % :) A ja miałam przyjemność i zaszczyt praktykować wśród Nauczycieli Iyengara z całej Polski co również było dla mnie ciekawym doświadczeniem…
Miłego tygodnia
Miss Joga
Ciekawe jakie byłoby Twoje zdziwienie jakbyś usłyszała: 2 minuty do końca... ostatnie dwie... ;) :P Podziwiam za wytrwałość!
OdpowiedzUsuńZapewne duże :) Ale obiecuję Madziu, że podzielę się z Tobą na jodze moim doświadczeniem, żebyś dokładnie poczuła o czym piszę :) Dziękuję za komentarz, ja Was zawsze podziwiam na każdych zajęciach :)
UsuńM.