sobota, 7 października 2017

MAM TĘ MOC!

„Jestem na siebie taka zła! Nic mi dzisiaj nie wychodziło na jodze! Noga się nie chciała wyprostować, ręce mam słabe, a o brzuchu już nie wspomnę. Czy tylko ja tak mam?”

„Zauważyłem u siebie, że od pewnego czasu asany nie wychodzą mi już tak dobrze jak kiedyś. Pachwiny strasznie ciągną i w ogóle mam wrażenie, że jest gorzej z moją praktyką. To tak ma być?”

„Wczoraj stwierdziłam, że ja nie mam w ogóle mięśni brzucha!Wszyscy podnoszą te nogi a ja nic. To jest normalne, prawda?”

Są to autentyczne 3 cytaty osób z którymi rozmawiałam po jodze w dniu wczorajszym i dzisiejszym. Tak wyczuwam w nich lekką frustrację na ciało, że się nie słucha i na siebie, że nie jest tak jak być powinno… Dlaczego tak się dzieje????
Opowiem Ci coś. Tak około roku temu w czerwcu ( pamiętam, bo było to przed moimi urodzinami) miałam moment dużego wahania - celowo nie używam słowa załamania, gdyż ma ono negatywny wydźwięk. Wchodziłam na matę i miałam takie wrażenie, że nic nie potrafię. Nie byłam zadowolona ze swoich pozycji. Oglądałam zdjęcia, których robiłam czasami po kilkanaście, ale na żadnym asana nie wyglądała tak jak powinna. W pewnym momencie nawet myślałam, że ja się nie nadaję na nauczyciela, że nic nie umiem, nic mi nie wychodzi. 
Byłam tym ogromnie sfrustrowana i chciało mi się płakać, że tyle lat spędziłam na macie i jajco - nic nie umiem 🙈🙈🙈Z ręką na sercu tak było. Piszę o tym dopiero teraz bo jak się domyślasz  po 1. Wcześniej nie miałam się czym chwalić, a po 2. Widzę, że kilku z moich uczniów przechodzi podobny okres. No więc o co chodzi? Dlaczego tak się dzieje? Rozmawiałam o tym z Moim Nauczycielem ( miedzy innymi dlatego tak ważne jest, abyśmy mieli autorytet do którego możemy się zwrócić w chwilach zawahania, a on zawsze będzie znał odpowiedź, ponieważ bardzo dobrze zna nas i nasze ciało) Powiedział, że kiedy przychodzimy na jogę jesteśmy na poziomie zero. Potem jeśli praktykujemy regularnie to progres widzimy bardzo szybko, z lekcji na lekcję chwytamy się za palce, robimy mostki i szalejemy z radości jaka ta joga jest zajebi*ta - i my na niej również 😉Niestety nadchodzi taki czas kiedy wszystko się zatrzymuje. Asany nie wychodzą tak jak wcześniej a my mamy wrażenie, że się nie rozwijamy i jesteśmy źli na swoje ciało oraz obwiniamy wszystkich w około ( śliska mata, zła muzyka, nie ta sekwencja, za ciasne legginsy, uwierająca koszulka , gorąco, zimno, duszno, za głośna muzyka, za cicha, brak muzyki itp) 
Moi Drodzy. Tak, większość z nas tak ma. Nie każdy się do tego przyznaje, ale jest to etap naszego rozwoju - fizycznego, emocjonalnego i duchowego. Więc co robić? Odpowiedź jest prosta: Nadal Praktykować Jogę. Z wiarą, z uśmiechem, optymizmem, pozytywną energią. W końcu nic nie trwa wiecznie i ten stan się w końcu zmieni. Szczerze pisząc bardzo ciężko mi się wtedy ćwiczyło, bo miałam wrażenie, że jest już ze mną tak źle, że nic mi nie pomoże. Ale Mój Nauczyciel wierzył we w mnie, powiedział, że kto jak kto, ale ja dam radę, że to jest tylko taki etap, który w końcu minie. I faktycznie minął. Nie pytaj po jakim czasie, bo nawet nie pamiętam. Po prostu wchodziłam na tą matę z uporem maniaka, w piątek, świątek o każdej porze dnia i nocy jak tylko znalazłam czas. I pewnego dnia poczułam jak wraca mi energia i może to głupio zabrzmi, ale poczułam siłę ( tak jak w tej piosence z bajki o Elzie: „Mam tę Moc” 😂😂😂) Także Kochani, to jest etap do ogarnięcia. Daj sobie czas. Jeśli ja to przeszłam, to Wy tym bardziej sobie z tym poradzicie, każdy z Was!!!! Kto tylko będzie miał wiarę w siebie i chwilę na praktykę. A jak nie masz ani jednego ani drugiego, to przyjdź do mnie na zajęcia. Z przyjemnością dam Ci swoją Moc i zapewnię, że w Ciebie wierzę i że to w końcu kiedyś minie!👍👏😊😊😊😊
Dobrej nocy
Miss Joga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz