piątek, 28 lipca 2017

WASH & GO



Niech zgadnę, właśnie pomyślałaś „O! To wygląda na proste”, prawda? Cóż, na jodze czasami poznajesz pozycje, które wyglądają na trudne a nie zdążysz mrugnąć i już w nich jesteś. I są też takie, które wyglądają na całkowicie bezwysiłkowe, a jest dokładanie odwrotnie. A jak jest z dzisiejszym wariantem? Chyba najlepiej będzie jak przekonasz się o tym sama. Wystarczy, że uklękniesz, wyprostujesz prawą nogę do przodu (palce zadarte), spleciesz ręce z tyłu za plecami i z wydechem pochylisz się w stronę przedniego kolana tak, aby najpierw czoło a potem broda zbliżały się do golenia. Cały czas przenosisz dłonie za głowę, ściągasz łopatki do środka, rozluźniasz twarz. Po ok minucie wróć do centrum ( czyli do klęku na kolanach) i powtórz wszystko na drugą stronę. No i powiedz mi teraz, łatwe to było czy nie? 😉 Ten wariant to takie Wash & Go, dwa w jednym (kiedyś była taka reklama 🙊), ponieważ w tym samym czasie intensywnie uelastyczniasz zarówno tyły nóg ( a szczególnie ścięgna podkolanowe) jak i jednocześnie otwierasz barki. Jeśli nie możesz złapać się za ręce użyj paska. Ot, taki wariancik na weekendzik, żeby Ci się specjalnie nie nudziło gdziekolwiek teraz jesteś.
Zatem miłej i spokojnej końcówki lipca życzę 😎☕😊
Miss Joga

1 komentarz:

  1. Odgięcie w ten sposób rąk jest moim celem już od dłuższego czasu. Na początku mojej drogi z jogą nie mogłam oderwać rąk od pośladków ani na centymetr. Teraz jest to jakieś 10 cm ale przychodzi mi z trudem utrzymanie tego. Wczoraj zaczęłam długo wyczekiwaną rehabilitację na odcinek szyjny (długo wyczekiwaną bo na NFZ) :) i z radością odkryłam że jedną z fizjoterapeutów jest moja sąsiadka. Porozmawiałyśmy a ona od razu wiedziała co jest nie tak. Okazało się, że mam posklejane (pozbijane - jak zwał tak zwał) powięzi od mostka i łopatek aż po szyję. Do wczoraj nie wiedziałam o istnieniu czegoś takiego jak powięzi (kurcze, mogli by tego uczyć w szkole na biologii zamiast cyklu rozmnażania chełbi). Zrobiłyśmy 20 minutowe rozluźnianie całej góry (w życiu mnie tak nic nie bolało) i od razu czułam różnicę. Mięśnie na karku i wokół łopatki które bolały mnie ( a raczej cholernie bolały) od kilku miesięcy, przestały. Nie odczuwałam już zwącego ciągnięcia mięśni przy próbach rozciągania karku itd. A moje wygięcie do tyłu barków zwiększyło się o kolejne 10 cm. Jaki z tego morał? Trzeba trafić na odpowiedniego człowieka z odpowiednimi kwalifikacjami. Chodziłam przed tym do kilku lekarzy i do kilku masażystów i rehabilitantów i zero efektów. A pomogła mi osoba, którą widywałam od 5 roku życia, czasem się razem bawiłyśmy a totem byłyśmy tylko na "cześć", nic o sobie nie wiedząc. APELUJĘ: Starajmy się do codziennego "dzień dobry" ludziom z naszego otoczenia dodać kilka minut niezobowiązującej rozmowy. Nigdy nie wiadomo kogo mamy wokół siebie. Może kogoś kto może nam pomóc, a może kogoś komu my będziemy mogli pomóc.

    OdpowiedzUsuń