czwartek, 29 czerwca 2017

BAŁAGAN


Wczoraj na grupie zaawansowanej robiliśmy świecę (Salamba Sarvangasane). Do pozycji tej trzeba złożyć odpowiednio koce, aby nasz odcinek szyjny był poprawnie ułożony. Jeden z moich uczniów  porozkładał koce wokół maty jak na piknik, więc podeszłam do niego i spytałam co robi, i czy nie pamięta jak ułożyć koce. Odpowiedział: „A, bo każdy uczy inaczej” 
Jako nauczyciela jogi obowiązuje mnie pewna dyplomacja w stosunku do Was, ale czasami mam takie przypadki, że jestem zmuszona odpowiedzieć bez ogródek prosto z mostu, aby przekaz jednak trafił w 100% do ucznia a nie błąkał się gdzieś po Wszechświecie.

 - „Sugerowałabym Ci zdecydować się na jednego Nauczyciela i jeden rodzaj Jogi, bo robisz sobie bałagan w głowie i w ciele” I tak Moi drodzy dokładanie jest. W jodze Iyengara w porównaniu do Astangha jogi mamy różne dystanse w pozycjach stojących, różne driszti ( punkty skupienia uwagi podczas praktyki) no i inaczej używamy pomocy. Nie powinno się mieszać stylów jogi, gdyż nasze ciało wtedy głupieje bo za każdym razem robi co innego w tej samej asanie, a pamięć mięśniowa nie pracuje, staje się wręcz kompletnie bezużyteczna. Jak w takim wypadku można oczekiwać od siebie postępów skoro nie wiemy do czego tak naprawdę dążymy z uwagi na ewidentne różnice? Czasami są to tylko niuanse a czasami bardzo odczuwalne wykonanie pozycji tak jak w Sarvangasanie. A teraz z mojego punktu widzenia: uczeń, który praktykuje jogę 4 razy w tygodniu, zrobił niewyobrażalny postęp w ciągu ostatniego roku, jest ambitny i zdeterminowany, zamiast wchodzić do Halasany patrzy na koce i traci czas na przypomnienie sobie o co tu come on? A ja jako nauczyciel pokazuję mu po raz enty prawidłowe ułożenie koców. Oczywiście, jest to moja praca i mogę tak do grobowej deski mu kocyki składać, ale teraz wyobraź sobie że 27 osób na zajęciach w każdej pozycji potrzebuje gruntownej korekty, bo po prostu uprawia inny styl jogi. Jak taka grupa może wtedy pójść do przodu? Jak zweryfikować u siebie postęp? Rozumiem, że czasami potrzebujemy zmiany, bo się przeprowadziliśmy, nie odpowiadają nam godziny i po prostu poszukujemy. Nie wiemy może czego, ale szukamy, Ok. 
Jednak joga to nie tylko asany, siła i elastyczność, pisałam o tym wiele razy. To COŚ więcej. I moim zdaniem o naszym zaawansowaniu świadczą nie tylko nasze fizyczne sukcesy na macie, ale przede wszystkim to z jaką intencją na tą matę wchodzimy. Bo jeśli praktykujesz jogę naprawdę szczerze, tylko dla siebie i z prawdziwym oddaniem, to Twoje wewnętrzne odczucia, to co czujesz, jak się czujesz podczas sesji, będzie miało dla Ciebie o wiele większe znaczenie, niż założenie nogi za głowę czy lotosu w Sirasanie. Wiem, że nie łatwo to zrozumieć, bo sama przez rok, może nawet dwa ćwiczyłam jogę czysto fizycznie. Skupienie, wyciszenie, intencja to była dla mnie black magic. Zależało mi na efektach, zrobieniu trudnych asan teraz, zaraz, tu i teraz. Dopiero potem był przełom i teraz już wiem (mam taką przynajmniej nadzieję), że Joga to połączenie Duszy, Ciała i Umysłu. Nie zapominajmy o tym wchodząc na matę…
Miss Joga
MOTTO NA DZIŚ: „Jesteś: filmami, które oglądasz, książkami, które czytasz, ludźmi z którymi spędzasz czas”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz