sobota, 22 kwietnia 2017

OSTATNIE DWA

Dzisiaj poprowadziłam zajęcia z Jogi Flow. Polega ona na tym, że wykonujesz asany jedna po drugiej, głęboko oddychając. Nie ma żadnego „podejdźcie i popatrzcie”, ponieważ praktycznie nie ma czasu na naukę poszczególnych pozycji, wchodzisz do asany na kilka oddechów i za chwilę płyniesz już do kolejnej. I tak praktykujesz przez całą godzinę. Uważam, że ten rodzaj jogi jest ciekawym urozmaiceniem Jogi Iyengara, którą prowadzę na co dzień. Jest jednak jedno małe ale. Moim zdaniem trzeba tutaj mieć siłę i już jakieś znikome doświadczenie na macie. Dlaczego? Dlatego, że bez wytrzymałości, elastyczności i techniki się po prostu nie obejdzie. Jeden z moich uczniów skomentował, że to były „fajne zajęcia”, więc spytałam czy inne nie są według niego „fajne”? Skrzywił się i odpowiedział: „Na innych nie męczę się tak mocno” Well, kiedyś już napisałam post o tym, że joga to nie tylko mokra koszulka, więc nie chcę się powtarzać. Co więcej pójdę dalej w moich rozważaniach… Moi Drodzy. Nie wiem jaka jest Wasza definicja jogi, ale chcę wierzyć, że praktykując jogę dłużej dostrzegacie wiele innych jej zalet, niż tylko silne i elastyczne ciało, spalone kalorie i ogólne zmęczenie. Joga NIE JEST SPORTEM. Tu nie chodzi o to, żeby wyjść z sali za każdym razem na czworakach! Uwierzcie mi, gdyby to było najważniejsze, to dobry nauczyciel potrzebuje max 10 minut, aby „wykończyć” ucznia fizycznie i to tak na dobre. To nie jest problem. Są ważniejsze aspekty jogi o których piszę na moim blogu już od kilku lat. A jeśli ktoś z Was czuje niedosyt, co więcej, czuje że nie jest usatysfakcjonowany w 100%, że czegoś mu brakuje, to może warto rozważyć zmianę Nauczyciela? Ja nie wyobrażam sobie chodzić do kogoś, kto nie spełnia moich oczekiwań! Muszę ufać bezgranicznie swojemu Guru, bo  przecież po to go wybrałam, żeby mnie uczył, prowadził, żeby we mnie wierzył i żebym robiła to wszystko o czym marzę w odpowiednim tempie, bezpiecznie oraz mając jego totalne wsparcie! 
Nigdy bym sobie nie pozwoliła na podważenie jego kompetencji, bo świadczyłoby to po prostu o moim braku szacunku do jego osoby. Nie obwiniałabym też swojego Nauczyciela o brak zmęczenia u siebie, bo dobrze przepracowana sesja, nie równa się zalania całej maty swoim potem. Moim zdaniem dobra sesja to taka z której wynosi się nowe doświadczenie, poznaje granice swojego ciała i je przekracza. Pokonuje się swój strach i idzie dalej w nieznane. Przechodzi się na wyższy poziom nie tylko fizycznie, ale i mentalnie. Nie myśli się, nie ocenia, tylko poddaje się flow, które jest na lekcji. A kiedy nauczyciel liczy i mówi w końcu „ostatnie dwa”, to uśmiechasz się, bo wiesz, że  to wcale nie są ostatnie dwa i jeszcze chwilę pokwitniesz w tej asanie, ale jednocześnie czujesz, że wcale Ci to nie przeszkadza, bo jesteś dokładnie tam gdzie chcesz być w tym momencie…
Życzę Wam samych Dobrych Sesji i Wyboru Dobrego Nauczyciela
Miss Joga
MOTTO NA DZIŚ: „Joga jest jak kawa. Różne rodzaje, różne smaki, różna moc. A na koniec i tak wszystko to odżywia każdą z naszych dusz w ten sam sposób...”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz