czwartek, 6 kwietnia 2017

KARAMBOL

Od kilku dni praktykujemy już pozycje stojące i dwie kwestie zwróciły moją szczególną uwagę : trzymanie czasów i Virabhadrsana III. Już kilka razy byłam świadkiem jak na zajęcia przychodziły osoby które ćwiczyły jogę kilka lat a w pozycji nie były w stanie wytrzymać 30 sekund. Moi Drodzy, to właśnie o to chodzi! O ten czas! Asana składa się z wejścia, BYCIA W NIEJ, oraz wyjścia z pozycji. I to ta praca kiedy korygujesz swoje ciało, napinasz każdy mięsień, oddychasz, walczysz z sobą o każdą kolejną sekundę a jednocześnie szukasz wewnątrz rozluźnienia i Savasany na twarzy jest najważniejsza! 
Nie sztuką jest wejść do Kruka na 3 sekundy, chociaż od tego zaczynasz uczyć się balansów. Sztuką jest zrobić Bakasane i czuć, że się w niej pracuje, dążyć z każdym kolejnym wejściem do perfekcji, oddychać spokojnie, wyciszać się. Postaraj się na kolejnych zajęciach nie wychodzić z asany przed końcem czasu, nawet jeśli opadniesz z sił, bo tak to całe życie można robić wszystko po 5 sekund ( oby nie 🙊🙈!!) Zaobserwuj, które partie mięśni są dla Ciebie najbardziej problematyczne, co najbardziej drży, boli, pali, następnie po zajęciach podejdź do swojego nauczyciela i spytaj jakie warianty czy pozycje możesz robić, aby wzmocnić te miejsca, gdzie zbiera się najwięcej napięcia. Zastanów się też czy na codzień robisz coś co może być przyczyną takiego stanu rzeczy. Jeśli chodzi o Wojownika III, to tutaj brawa dla Pań, wszystkie dałyście radę zarówno przy 30 jak i 60 sekundowych czasach. Problem pojawił się u Panów. 
(I tu muszę przytoczyć wczorajszą anegdotę: Po zajęciach rozmawiam z uczniami, podchodzi do mnie jeden Pan i mówi: „Magda!!! Ty widziałaś co się dzisiaj działo?!!! Na co ja obracam się za siebie i zastanawiam się co się stało?! Kolejny atak terrorystów w Londynie? Karambol aut na mieście czy inne szokujące zdarzenie, którego nie zakodowałam. Więc pełna napięcia pytam: Co się stało??? ( Miałam dwie godziny zajęć pod rząd, więc teoretycznie na świecie mogło stać się wszystko!) na co kolega odpowiada: „Zrobiłem dzisiaj wszystkie asany, nie widziałaś??? I do tego jeszcze jestem chory!” 😂😂😂Teraz zapewne Panie się uśmiechają, a panowie żartu nie kumają, ale nie ważne 😉😀)
Ważne jest to, że Vira III jest bardzo często problematyczna dla panów. Z tego co widzę, to ręce opadają mocno w dół i nawet jeśli mężczyźni są silni jak z tytanu, to nie wytrzymują minuty. Trzymają ich barki. Najczęściej bywa tak u osób, które śmigają po skałkach lub uprawiają kalistenike. Napięcie mięśniowe w ramionach i mięśniach naramiennych jest tak wielkie, że fizycznie nie mają możliwości wyprostować rąk. Dlaczego? Ponieważ tam jest dokładnie odwrotny kierunek pracy, niż na jodze. Na jodze otwieramy klatkę piersiową, rozciągamy mięśnie, szukamy przestrzeni w ciele, a w dyscyplinach wymienionych powyżej spinamy ciało, zaokrąglamy plecy a przestrzeń między obojczykami cała się zapada. To trochę tak jakbyśmy cały dzień zdrowo się odżywiali a na kolację jedli tylko zestawy z Mcdonald popijając hektolitrami piwa. Można? Oczywiście, wszystko można, tylko warto czasami zadać sobie pytanie czemu ma to służyć? I czy jest to dla nas dobre? W każdym razie pamiętajmy wszyscy, że w Virabhadrasanie III staramy się utrzymać ręce, tułów, oraz nogę równolegle do podłogi. Oczywiście pracujemy z Uddijana Bandhą (pępek do kręgosłupa) i zawijamy kość ogonową ( mula bandha), aby nie czuć dolnych pleców. Spróbujcie w domu - dłonie na parapet, stopa na krzesło i tak 2 razy po minucie na stronę. Ciało będzie wiedziało jak się ma ustawiać poprawnie a jutro na jodze będzie zdecydowanie łatwiej ;)
Do zobaczenia
Miss Joga
MOTTO NA DZIŚ: „Jeśli jesteś zmęczony, naucz się odpoczywać, a nie odpuszczać”

2 komentarze:

  1. Jak ja lubię takie długie, wyjaśniające wszystko posty!! I od razu jest łatwiej, jeśli się wie jak i dlaczego !

    Baaardzo dziekuje
    🙏
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam czasami wrażenie, że właśnie jak długie posty to ludzie nie czytają, bo szkoda im czasu. Miło wiedzieć, że nie wszyscy ;)
      To ja dziękuję
      M.

      Usuń