Ostatnio jeden z moich uczniów po zakończonych zajęciach skomentował, że była to „Fajna sesja”, po kolejnych zajęciach również i po następnych także. Zauważyłam, że dzieje się tak zazwyczaj wtedy, kiedy ma on mokrą koszulkę i pot leje mu się ciurkiem po plecach… No właśnie, a jak jest u Ciebie? Czy Ty również łączysz fizyczne zmęczenie z satysfakcją po zajęciach? I jak się czujesz po spokojnych zajęciach wtedy kiedy robisz skłony, skręty i lotosy? Czy odczuwasz wtedy mniejsze zadowolenie? Absolutnie nie chcę nic Ci sugerować, bo każdy ma indywidualne, wręcz intymne odczucia po jodze. To są pytania, które pozostawiam otwarte dla Twojej refleksji…
Dzisiaj chciałabym się z Tobą podzielić moimi odczuciami po jodze. Nie są one lepsze ani gorsze czy właściwe, są po prostu… moje. Ten moment kiedy kładziesz się na Savasanie, o czym wtedy myślisz? Ja po „fajnej sesji” jestem z siebie zadowolona. Nawet bardzo :) Nie muszę być spocona jak koń, ale mam dużą satysfakcję, że udało mi się zrobić asanę, której wcześniej nie robiłam ( może to być niuans jak złapanie się za nadgarstek za plecami czy zrobienie wariantu który kiedyś był dla mnie czystą abstrakcją). Jestem z siebie także dumna, że znowu „dałam z siebie wszystko”, nie obijałam się, nie ćwiczyłam „na pół gwizdka” tylko robiłam 110% normy. Kiedy leżąc zamykam oczy to czuję jak każda cząsteczka mojego ciała się porusza, każda moja komórka wibruje… to jest bardzo subtelne odczucie, trochę trudne do wytłumaczenia, tego trzeba po prostu doświadczyć. I z czasem im dłużej się praktykuje, tym częściej się tego przemiłego doznania doświadcza. A na koniec nachodzi mnie myśl, a raczej uczucie wdzięczności za to, że mogłam ćwiczyć dzisiaj jogę i radość, że jestem dokładnie w tym miejscu w którym teraz być powinnam…
Życzę Wam jak najwięcej fajnych sesji, refleksji na Savasanie ale przede wszystkim niekończącej się satysfakcji z samych siebie.
Miss Joga
ps. Zdjęcie na Savie. No make up, just joy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz