niedziela, 26 marca 2017

AUTORYTARNA (MISS) JOGA

Ostatnio na zajęcia jogi przyszła do mnie Pani, która ćwiczyła w skarpetach. Zawsze w takiej sytuacji proszę nowe osoby o ich ściągnięcie, gdyż jogę według tradycyjnego przekazu ćwiczy się na boso. Kiedy pani nie reagowała na moje sugestie podeszłam do niej i standardowo oświadczyłam, że w takim przypadku ćwiczy ona na własną odpowiedzialność. Pani się obruszyła, zdjęła w końcu skarpety i stwierdziła, że jestem autorytarna a ona jest na jodze. W sumie odebrałam to jako komplement, ale postanowiłam ją w jakimś stopniu zrozumieć. Zatem na moją logikę odwracam sytuację i zastanawiam się jak to jest odwiedzić nowe miejsce, gdzie są z góry jasno określone zasady. Np: w czerwcu na warsztacie jogi w Dubaju będziemy jechać do Abu Dhabi, aby zwiedzić meczet Szejka Zayeda. Obowiązuje tam dress code „kobiety długie, luźne spódnice, obszerne bluzki z długimi rękawami i oczywiście zasłonięte włosy” Nie polemizuję z tym, nie neguję, szanuję ich nakazy i zakazy, bo to ja tam jadę i czy mi się to podoba czy nie, czy chcę czy nie,  to powinnam się dostosować do panujących tam norm. Si or no? Zakryte ramiona obowiązują także przy Ścianie Płaczu w Jerozolimie, ale już na basenie  trzeba mieć tylko strój kąpielowy i klapki. Tak klapki, a nie buty na wysokiej szpilce. Dlaczego? Ano dla bezpieczeństwa. Tak samo jest też na jodze. Tutaj również jest swojego rodzaju dress code. Nie będę już tłumaczyła, że poślizgnięcie się w skarpetach na macie grozi kontuzjami o jakich nam się nie śniło, nie można zrobić separacji palców ani też poczuć docisku stóp do maty, który jest podstawą pozycji stojących. 
Nie bardzo też wyobrażam sobie podjęcie ryzyka i stania w ten sposób na rękach, brrr, strach się bać. Ja rozumiem, że są osoby które mają postawę „płacę i wymagam” oraz „mam super skarpety z powłoką antypoślizgową”, ale nie zmieniam zdania i uważam, że jeśli idziemy w nowe miejsce aby się czegoś nowego nauczyć ( nie ważne czy jest to lekcja snowboardu, krav magi, karate  czy tenisa) to warto zarówno zapoznać się z zasadami jakie tam panują jak i je później uszanować. 
I chociaż pierwszy raz w życiu usłyszałam, że jestem „autorytarna”, to troszku mnie to rozbawiło, gdyż jak na ironię ostatnio sugerowano mi wręcz przeciwnie, że u mnie na jodze jest różnie „z utrzymaniem dyscypliny na zajęciach” (NAPRAWDĘ ?!!) I jak tu wszystkim ludziom dogodzić? Nie da się Moi Drodzy! Ile ludzi tyle zdań. Zawsze znajdzie się ktoś komu będzie przeszkadzać duszna sala, brak miejsca na parkingu, długie czasy w asanie i 100 innych rzeczy. Nie można uszczęśliwić wszystkich bo jest to fizycznie po prostu niemożliwe. To co wtedy? Wdech…. wydech… i nadal dzielnie robić swoje :)
Udanej niedzieli
Miss Joga
MOTTO NA DZIŚ:„Gdyby tylko nasze oczy widziały dusze zamiast ciał, Jak inne byłyby nasze ideały piękna..”

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz