Mam taką jedną panią na zajęciach, która również uczy jogi. Kogo? Kogo popadnie: kto koło niej aktualnie leży, siedzi, stoi tego: uczy, poucza i poprawia. Oczywiście w przerwach nauczania słucha również moich wskazówek, ale nie zdarza się to zbyt często ;) Ja wiem, że pani w różowej koszulce ma dobre intencje, bo prywatnie jest ciepłą, przesympatyczną osobą z sercem na dłoni, jednak jest malutkie ale. Nie wspomnę o sytuacji kiedy uczyła koleżankę z maty „łatwiejszym sposobem” Parsva bakasany (bocznego kruka) i coś tak wyszło, że nauczyła ją troszku źle.
Wspomnę o tym, że nauczenie jogi jest to cały czas praca nauczyciela i chociaż bardzo, ale to bardzo doceniam Wasze starania, że chcecie wesprzeć osoby które przyszły po raz pierwszy, pomóc mi w pracy, to jednak muszę Wam podziękować... I prosić, abyście skupili się na sobie najlepiej jak umiecie. Na jodze odbywają się dwa procesy: proces myślenia i praktykowania. Nie można być w obydwu naraz jednocześnie, jest to fizycznie niemożliwe. Albo skupiasz się na sobie, swojej macie, swoim oddechu, swojej praktyce albo rozglądasz na boki ( zaniedbując wtedy siebie i tracąc cenny czas na ćwiczenie) i „pomagasz” innym. To zadanie nauczyciela, które wbrew pozorom wcale nie jest takie łatwe. Układanie sekwencji, korekta, metodyka nauczania, poszczególne komendy i wskazówki, uczniowie z kontuzjami, okresem i w ciąży, pilnowanie czasu bycia w asanach, utrzymanie 30 różnych charakterów pod kontrolą tak aby nie "weszli mi na głowę" i wiele, wiele innych rzeczy składa się na to, że zajęcia wyglądają tak, a nie inaczej. I chociaż słyszałam kiedyś komentarz „Tobie to łatwo się mówi, Ty sobie tylko spacerujesz po sali” to naprawdę z ręką na sercu oświadczam, że wysiłek energetyczny nauczyciela jest przynajmniej 2 razy większy, niż gdyby praktykował w tym czasie to co Wy! Swoją drogą to nadal uwielbiam być uczniem i jeździć do moich Guru na zajęcia, bo wtedy delektuję się praktyką jogi. Nie myślę, nie analizuję tylko chłonę asanę za asaną, wyzwanie za wyzwaniem a ciało poddaje się i robi kolejne rzeczy o których kiedyś nawet nie śmiałam śnić. To jest Moi Drodzy prawdziwa joga i dzisiaj właśnie takich doznań życzę Wam na macie…
Miss Joga
Ps. Pozdrawiam ciepło Panią w różowej koszulce i dziękuję za dotychczasową pomoc :)
MOTTO NA DZIŚ: „Kiedy nie wiesz nic, mówisz dużo,zaś kiedy wiesz…cóż jest do powiedzenia?”
MOTTO NA DZIŚ: „Kiedy nie wiesz nic, mówisz dużo,zaś kiedy wiesz…cóż jest do powiedzenia?”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz