niedziela, 13 listopada 2016

BEZ SUPPORTU

 Jeszcze rok temu nie myślałam o robieniu Pincha- Mayurasany bez ściany. Jakoś tak byłam nauczona praktykować tylko z supportem. Jednak  im dłużej ćwiczę jogę, tym większej pewności ciała nabieram i kolejne asany przychodzą mi może nie z łatwością (to zdecydowanie za dużo powiedziane), ale z takim spokojem, bez stresu bym rzekła ;) Jak się ma otwarty umysł i regularnie wchodzi się na matę, to kolejne wyzwania nie są już "wyzwaniami" tylko są po prostu jogą. Taka naturalna kolej rzeczy :) Zawsze powtarzam moim uczniom (i sobie również) że strach jest tylko w głowie, dlatego też ostatnio przyszła pora na oderwanie się od ściany co i Wam rekomenduję. Dlaczego? Dlatego, że mając kawał muru za sobą tak naprawdę rzadko pracujemy na 100%, prostujemy nogi, wciągamy pępek i wyciągamy całe ciało do sufitu. Zazwyczaj opieramy się ciężarem ciała o ścianę wyginając w lędźwiach, a energia ma iść w górę, nie w tył. Natomiast będąc zdanym tylko i wyłącznie na siebie, wiedząc że nikt nas z tyłu nie złapie, nie mamy opcji - MUSIMY „się spiąć” i wykonać wszystkie znane nam komendy, aby nie huknąć o podłogę. To nie znaczy, że już jutro wszyscy lecimy na hurra i ćwiczymy Pióro Pawia na środku pola, to znaczy, że powoli przyzwyczajamy się do tej myśli, że wkrótce odejdziemy od ściany i za każdym razem wchodząc do tej pozycji mamy to mocno na uwadze.
Miłego popołudnia
Miss Joga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz