„Oj nie, nie, boli, proszę nie!” tak reagują niektórzy kiedy do nich podchodzę, chociaż jeszcze ich nawet nie musnęłam. Odnosi się to zazwyczaj do osób, które są na grupach początkujących i po prostu się boją. No dobrze, rozumiem to. Moje pytanie brzmi: czego się tak naprawdę boją? Czy tego, że kiedy docisnę ich bardziej to w końcu rozciągnął porządnie tyły nóg? Czy tego, że nagle zobaczą jak czołem dotykają do goleni? Czy może boją się, że zrobię im krzywdę? Jeśli odpowiedź „Tak” jest przy pierwszych dwóch punktach, to wszystko jest w porządku, natomiast jeżeli przy ostatnim to muszę to rozwinąć. Moi Drodzy. Wybierając sobie nauczyciela jogi musicie mu zaufać, nie trochę, nie chyba, nie może, tylko całkowicie w 100%. Jeżeli masz wątpliwości co do jego kompetencji, to szukaj dalej, znajdź takiego gdzie będziesz czuła się pewnie. Jeżeli natomiast chodzisz do niego regularnie to on doskonale zna Twoje ciało, widział Cię jak wykonujesz nie jedną a 130 asan przez ostatnie miesiące i to właśnie na tej podstawie decyduje, że masz większe możliwości i bez problemu możesz pójść dalej, nawet jeśli Ty tego jeszcze nie wiesz. Między innymi to właśnie na tym polega jego praca a Ty musisz na to pozwolić, bo inaczej się nie rozwiniesz, będziesz stała w miejscu i przez najbliższe 5 lat będziesz się zastanawiała dlaczego nie dotykasz piętami do ziemi w Psie z głową w dół. Oczywiście, tak też można, tylko po co?
Słonecznej niedzieli
Miss Joga
Zdjęcie:Justyna Pyda I Adam Garbiński, warsztat jogi w Alicante
MOTTO NA DZIŚ: „Nie używamy ciała, aby wejść do pozycji. Używamy pozycji, aby wejść do ciała”
Zdjęcie:Justyna Pyda I Adam Garbiński, warsztat jogi w Alicante
MOTTO NA DZIŚ: „Nie używamy ciała, aby wejść do pozycji. Używamy pozycji, aby wejść do ciała”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz