Dostałam dzisiaj prośbę od jednej z uczennic Ani K. o napisanie posta, że na jodze się nie leży i nie pachnie, ponieważ co niektórzy jej znajomi są świecie przekonani, że my tam tylko sufit oglądamy i mantry śpiewamy. Jakiś czas temu odnosiłam się już do tych sugestii, ale dzisiaj pozwolę sobie zrobić to troszku bardziej dobitnie. Dlatego też posta tego kieruję do wszystkich pań i panów, którzy uważają, że Jogini chodzą tylko w szerokich kolorowych spodniach (nieprawda, nawet nie mam takich) i tylko oddychają i opowiadają o czakrach (ja owszem oddycham, ale opowiadam o innych rzeczach ;) Moi Drodzy. Jeżeli chcecie doznać prawdziwej przyjemności w postaci doświadczenia a nie tylko przekazywania ustnie opinii, które z całym szacunkiem, ale nie mają nic wspólnego z prawdą, to serdecznie zapraszam Was na zajęcia jogi, abyście mogli udowodnić sami sobie jak bardzo „my się tam obijamy na macie”. Nie mówię nawet o grupach zaawansowanych na których panie spokojnie stoją w mostkach i na rękach przez minutę a panowie w tej ostatniej pozycji nie potrzebują nawet ściany - takie Asy mam. Piszę o zwykłych zajęciach dla początkujących. Teraz zaczynam tydzień wygięć, więc każdy będzie mógł zweryfikować swoją siłę 💪 barków, nóg i mięśni brzucha już w praktyce właśnie w asanach a nie tylko teoretyzować „że na macie śpimy”. Zatem zachęcam wszystkich którzy podchodzą do jogi z dystansem, bądź boją, że się na niej „wynudzą” 😂 tylko na 60 minut zajęć. Przecież nie macie nic do stracenia, w najgorszym wypadku zaśniecie podczas Savasany, a w najlepszym… sami zobaczycie 😉
Miłego wieczoru wszystkim życzę
Miss Joga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz