piątek, 16 września 2016

BHUJAPIDASANA


I to jest asana Moi Drodzy z tych trudniejszych. Wygląda bardzo prosto, co tam założyć nogi na ramiona i oderwać je od podłogi, prawda? Ale szczerze powiem, że zanim ciało pojmie o co chodzi to naprawdę troszku czasu trzeba na macie spędzić :) 
Bhuja znaczy ramię, bark ( czytaj budża), pida - znaczy ból i w tej pozycji utrzymujemy się na tylko na rękach opierając tyły kolan na barkach - stąd nazwa asany. Przedstawiam Wam dzisiaj 2 warianty. Pierwszy z głową na podłodze jest wbrew pozorom łatwiejszy, ponieważ przyzwyczaja nasze biodra i nogi do nowego ułożenia, natomiast drugi jest tym wariantem do którego dążymy, czyli oderwania stóp od podłogi. A zatem:
  1. Stań w Tadasanie i rozsuń stopy na odległość ok 45 -60 cm, następnie pochyl się zegnij kolana i wkładając barki pod uda, włóż dłonie pod stopy ( tak wiem, jest fire w nadgarstkach)
  2. Załóż tylne strony ud na ramiona i nie pozwól aby zsuwały się poniżej łokci
  3. Powoli przesuń prawą nogę do środka czyli przed Twoją klatkę piersiową, jeżeli możesz ją oderwać od maty super, jeśli jeszcze nie dzisiaj to zostaw ją na macie, następnie lewą nogę przesuń do prawej i zapleć razem palce u stóp
  4. Weź wdech i z wydechem powoli pochyl się w przód i połóż czoło na macie - wariant nr 1
  5. Po dobrych 5-10 oddechach wróć do centrum, nie podnoś głowy, wciągnij brzuch i z wydechem oderwij stopy od maty - wariant nr 2. To jest to!
  6. I żeby nie było za łatwo, to powoli przenieś jedną nogę w tył do Kruka, potem drugą, następnie skok Caturanga i tu są dla Ciebie brawa!!!!

Wiem, że pewnie czytają to osoby którym ta asana przychodzi z łatwością, w moim przypadku było inaczej, ponieważ kosztowała mnie trochę pracy. Dlatego jeżeli Wam nie wyjdzie za pierwszym razem, to wcale się nie zrażajcie, ponieważ ja też nie raz fiknęłam do tyłu. Ale potem konsekwentnie się podnosiłam i próbowałam znowu. I znowu leciałam do tyłu i znowu się podnosiłam i próbowałam. Na tym między innymi polega praca na jodze, kroczysz od porażki do porażki bez utraty entuzjazmu :) 
A tak przy okazji… Dostaję od Was wiele maili, wiadomości w których wyrażacie swoje uznanie i gratulujecie mi świetnych zdjęć na blogu za co oczywiście bardzo Wam dziękuję. Warto jednak pamiętać, że dobre zdjęcia to tak naprawdę fotograf, tło i asana. A żeby ta ostatnia wyglądała jakoś w miarę na tle zachodzącego słońca czy na skale, to potrzeba setek a czasami nawet tysięcy godzin praktyki ma macie. I to właśnie tak jak na dzisiejszych zdjęciach wygląda moja praktyka jogi na codzień: spocona, rozczochrana, zmęczona, make up dawno spłynął a ja w 31 stopniowym upale ćwiczę bez względu na humor, pogodę i milion innych okoliczności. I nie po to, aby kiedyś pokazać piękne zdjęcie Bhujapidasany na plaży, ale dla siebie, aby mieć satysfakcję, że nie ma asany której nie mogę zrobić. Ograniczenia są tylko i wyłącznie w naszym umyśle, nigdzie indziej.
Wspaniałego weekendu
Miss Joga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz