"Rozciągam śmiało ciało" jak mówił król Julian z "Pingwinów z Madagaskaru" ;) My też podeszliśmy do tematu śmiało, odważnie i jak zawsze optymistycznie. Czując ogień w pachwinach i tyłach nóg po raz kolejny sprawdzaliśmy jakie są nasze możliwości i czy w ogóle mamy jakieś granice w ciele...? I wiesz co zaobserwowałam? Na pierwszych "zajęciach" kiedy próbowaliśmy dotknąć acroyogi, każdy pochodził z lekką nieśmiałością: "Ja na pewno tego nie zrobię, to za trudne, nigdy w życiu" niektórzy mówili. A w ostatnim czasie wszystko się zmieniło, stoi wręcz kolejka chętnych do podjęcia wyzwania i jedyne co słychać na sali to "ale super, to wcale nie jest takie trudne" chociaż stopień trudności pozycji wcale się nie zmniejszył rzekłabym, że ma nawet tendencję rosnącą. Można by podsumować, iż punkt widzenia zależy od puntu siedzenia, przynajmniej w niektórych asanach ;) ale ja myślę, że z reguły człowiek boi się tego czego nie zna. A jak już zaakceptuje to, co ma do zrobienia, to nie ma dla niego rzeczy niemożliwych. Dla Ciebie również :)
Słonecznego czwartku
Miss Joga
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz