Mostek albo kochasz albo nienawidzisz. I tutaj raczej nie ma innych opcji ;) Jeśli jesteś w tej pierwszej grupie, to jest on genialny na poprawę samopoczucia i podładowanie baterii. Piszę poważnie :)
Jeżeli na nic nie masz siły, jesteś zmęczona i ledwo widzisz na oczy, to zrób mostek a Twój V-power wróci w mig. Jeśli natomiast jest on dla Ciebie asaną z cyklu „wszystko tylko nie to!” to również i tutaj jest rozwiązanie. Mam pytanie: Czy podniósł Ci ktoś ostatnio ciśnienie? Ale tak konkretnie, że byłaś bardzo bliska eksplozji? Pewnie nie, ponieważ ćwiczysz jogę, więc nie łatwo jest Cię teraz wyprowadzić z równowagi. Ale gdyby hipotetycznie taka sytuacja się zdarzyła, to wtedy… rób mostki!!! Całą swoją złość i frustrację zamiast zamieniać w przysłowiową łacinę lub wyżywać się na porcelanie (mówię o skrajnych przypadkach) możesz przekuć w coś dobrego. Dać ujście tej energii i jeszcze odnieść z tego korzyść dla swojego ciała. Po prostu ćwicz asany, które sprawiają Ci trudność i wymagają od Ciebie o wiele większego wysiłku, niż cała reszta. Połączysz wtedy przyjemne z pożytecznym, taki mały prezencik dla samej siebie. Ile mostków? Ile możesz, ale 5 to minimum. Poczujesz po chwili jak złe emocje opadają, Ty wracasz z powrotem na tor, a Twój system nerwowy znów jest spokojny jak zachód słońca nad morzem. Cóż, życie jest piękne, nieprawdaż…?
Miss Joga
MOTTO NA DZIŚ:„Piękno rodzi się w sercu, odbija w oczach i żyje w uczynkach”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz