Po 20 godzinach jogi, 6 godzinach pranajamy i medytacji obudziłam się dzisiaj wpółżywa. Zakwasów nie mam chyba tylko na włosach, ponieważ wszystkie inne miejsca odczuwam tak bardzo, że jak spadła mi gumka do włosów na podłogę, to przez chwilę rozważałam czy aby na pewno nie dam rady ćwiczyć kolejnej dłuuugiej sesji bez niej ;) Oj boli, boli chciałoby się powiedzieć, no i co wtedy zrobić? Zastanawiałam się nawet czy się nie rozpłakać, może by coś ulżyło, ale wewnętrzny głos podpowiedział mi, żebym przestała marudzić i podniosła w końcu swoje szanowne pośladki, ponieważ płacz tu raczej nie pomoże. Moich uczuć w pierwszej Uttanasanie i Psie z głową w dól opisywać nie będę, ponieważ z wysiłku świeciłam chyba własnym światłem. Ale o dziwo (albo i nie) po 15 minutach napięcia w ciele zaczęły znikać i przy kolejnych pozycjach już praktycznie o nich zapomniałam. Może i dlatego, że nie miałam czasu na myślenie, a może dlatego, że po prostu same przeszły…

Jeżeli czasami jesteś zmęczona, źle się czujesz, ledwo żyjesz i rozważasz czy pójść na jogę, pobiegać, popływać, whatever, to zrób to. Uwierz mi, złe samopoczucie wkrótce odejdzie, dobre wróci, a potem zawsze możesz zafundować sobie dobrą kawę i relaksik :)
Miłego czwartku
Miss Joga
Na zdjęciu z Martą w Adho mukha virasanie, tylko na to mamy siłę, ewentualnie na Savasane ;)
MOTTO NA DZIŚ:„Robić to co lubisz, to wolność. Lubić to co robisz, to szczęście”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz