Dawno temu kiedy pierwszy raz stanęłam na głowie, oczywiście nie potrafiłam obyć się bez ściany. Nie mogłam zrozumieć, dlaczego moje ciało mnie nie słucha tylko kiwa się na boki. To był grudzień. Przez całe 3 tygodnie codziennie, dzień w dzień robiłam Sirsasane bez względu na to jak się czułam, ile miałam obowiązków, ustawiałam sobie budzik na kuchence, który najpierw dzwonił po dłuuuugiej minucie, potem po 2, potem po 5, 7 i 10. Na gwiazdkę stałam już na środku pokoju i był to dla mnie chyba najlepszy prezent, że w końcu mi się udało. Ale prawda jest taka, że wcale mi się nic nie udało! Ja to sobie wszystko sama wypracowałam codziennym staniem, nie narzekaniem i zdeterminowaniem. To był owoc mojej ciężkiej pracy na macie.
Wiele osób rezygnuje zanim nawet spróbują. Tylko spojrzą na asane i już wiedzą, że nie potrafią jej zrobić. Jedyną rzeczą jakiej wtedy potrzebują to jest wiara w siebie i dobra technika- to w sumie dwie rzeczy;)
Pamiętaj, nie ma znaczenia jak dobrze robisz asany, jak jesteś rozciągnięta czy ile czasu jesteś w stanie wytrzymać w pozycji, to co jest WAŻNE , TO JAK BARDZO SIĘ STARASZ I PRÓBUJESZ. To jest esencja praktyki jogi….
MOTTO NA DZIŚ: „Na końcu zawsze wszystko będzie dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie koniec”
MOTTO NA DZIŚ: „Na końcu zawsze wszystko będzie dobrze. A jeśli nie jest dobrze, to znaczy, że to jeszcze nie koniec”
Zdjęcie: Jakub Wańczyk
Stanie na głowie jest rzeczywiście super, tylko trzeba pokonać strach przed staniem bez ściany 😀
OdpowiedzUsuńAga, jak już pisałam:) Strach jest w naszej głowie tylko i wyłącznie. Po prostu nie myśl o nim jak stoisz, tylko koncentruj się na tym co robisz w danym momencie i na oddychaniu. Stoisz bardzo poprawnie technicznie, więc nie masz się kompletnie czym martwić. Jak mówi Iyengar " Z Sirsasany najdalej spadniesz tylko na podłogę". Pozdrawiam ciepło:) Miss Joga
OdpowiedzUsuń