Wymówka brzmi tak: „ Nie mam czasu, bo nie mam czasu”. I doskonale wiemy, że jest to tylko kolejne opóźnienie czegoś co i tak na nas czeka. Ile to razy słyszałam od uczniów, że zaczną praktykować jogę w domu kiedy:
- kupię nową matę, bo ta jest bardzo stara
- jak mąż przesunie szafkę bo nie mam miejsca przy ścianie
- po weekendzie bo przyjeżdżają teściowie
- jak nauczę się więcej asan
- od poniedziałku bo w tym tygodniu mam bardzo dużo pracy itp

Moim zdaniem praktykowanie jogi nieregularnie lub 1 raz w tygodniu bez kontynuacji w domu pomaga nam tak, jak umarłemu kadzidło. Otwieramy ciało, 2 dni później mamy zakwasy i brak chociaż kilku prostych pozycji dziennie (bądź nieobecność na kolejnych zajęciach) powoduje, że po 7 dniach w Psie z głową w dół walczymy o przetrwanie jak mało kiedy.
Mamy w sobie siłę do przenoszenia gór, power do życia i w ogóle cali jesteśmy wyjątkowi, ale czasami tak naprawdę mamy wielkiego lenia i nie chce nam się kompletnie nic. Rozumiem praca, rodzina, stres, po prostu jesteśmy zmęczeni. Ja sama mam dwójkę cudownych dzieciaczków, obowiązków domowych po kokardkę, jogę i tylko 24 godziny, żeby wszystko ogarnąć.
Ale czy wiesz, że jak wejdziesz na matę to to wszystko odchodzi w niepamięć? Problemy zostawiasz za drzwiami i masz chwilę wyłącznie dla siebie. Czy warte jest to zachodu, wysiłku, fatygi, naszego cennego czasu? Sami oceńcie…
MOTTO NA DZIŚ: „Wymówka jest gorsza od kłamstwa, bo jest kłamstwem przy którym obstajemy”
MOTTO NA DZIŚ: „Wymówka jest gorsza od kłamstwa, bo jest kłamstwem przy którym obstajemy”
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz